Witamy na oficjalnym fotoblogu TRZECIEJ STRONY WISŁY

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Pałacowa Dezinformacja




Odtaj(nia)ło

        Po upadku PRL-u mieliśmy okazję zaobserwować „masowe” odtajnianie obiektów o wątpliwym znaczeniu dla obronności państwa Polskiego, które władza ludowa, swoją manią utajniania wszystkiego co państwowe, próbowała zabrać nam z przed oczu. Zniknęły wszędobylskie tabliczki „Zakaz Fotografowania”, odtajniono położenie fortów, niektórych baz wojskowych, zdjęto cenzurę z obiektów architektury obronnej, oraz skutecznie „pozbyto” się schronów Obrony Cywilnej (w chwili obecnej  tylko 2,54% obywateli znajdzie bezpieczne schronienie przed nalotem lub atakiem chemicznym) oraz obrony przeciwlotniczej choćby stolicy. Wszystko co odtajnione, przyciąga jak magnes rządnych przygód eksploratorów i badaczy okresu PRL-u, w tym i nas. Obecny dzisiaj niemal wszędzie internet daje nam nieograniczony wręcz dostęp do wszelkich źródeł wiedzy z interesującego nas tematu, wraz z jego weryfikacją. I tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda, gdyż zajmiemy się najbardziej znanym i jednocześnie najbardziej tajemniczym budynkiem, jaki powstał w stolicy za czasów Polski Ludowej – Pałacem Kultury i Nauki. 

Urban Legends 

     Historię budowy pałacu można szybko przeczytać przy pomocy dr. Google, więc pozwólcie, że przejdziemy od razu do różnych dziwnych historii, jakie o nim krążyły lub krążą dalej.
Pierwsza legendy pochodzi jeszcze z czasów wylewania wielkiej płyty fundamentowej, na której opiera się pałac (9m grubości). Według opowieści, kilku robotników zginęło na budowie i zostało zalanych betonem w tejże płycie. Nie ma na ten temat informacji, wszyscy robotnicy, którzy zginęli podczas budowy, a było ich 16, zostali pochowani na cmentarzu prawosławnym na Woli. Nietrudno wytłumaczyć sobie pochodzenie legendy, Warszawiacy pierwszy raz mogli zobaczyć prace żelbetowe na taką skalę, płyta miała 70 na 70m i 9m grubości, jak wspominaliśmy powyżej, to musiało robić wrażenie. Kwestię głębokości samego wykopu poruszymy jeszcze w tym artykule.
Kolejna legenda dotyczy tajnej bocznicy kolejowej, która znajdowała się w podziemiach pałacu. W razie zagrożenia miała służyć do ewakuacji najważniejszych towarzyszy. Pałac miał być również połączony z Domem Partii, obecnie Giełdą Papierów Wartościowych. Nie można oczywiście zapomnieć o kluczowej, dla tego artykułu, legendzie o schronach przeciwatomowych w podziemiach pałacu i o 5-cio kondygnacyjnych piwnicach.
Według dostępnych wszędzie, i chętnie publikowanych przez media informacji, wszystkie powyższe legendy to fikcja i nie ma w nich ziarna prawdy. Czy jest tak naprawdę? 

Gdzie logika

     Warszawa, wrzesień 1951r. Zapada oficjalna decyzja o budowie pałacu, ma stanąć on w centrum miasta, w obrębie ulic Emilii Plater, al. Jerozolimskie, Świętokrzyska, Marszałkowska, w sąsiedztwie linii kolejowej, można więc stwierdzić, że w strategicznym miejscu miasta. Mamy jesień 1951r, trwa Zimna Wojna, a dokładnie jej krwawa wersja w postaci Wojny Koreańskiej (1950-1953). Sytuację dodatkowo podgrzewa fakt powołania Rady Europy (1949r) oraz w późniejszym okresie wejście w życie układu o powstaniu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (przyszła Unia Europejska. 1952r). USA od 6 lat posiada broń atomową, ma na koncie już 17 detonacji (w tym słynne Hiroszimę i Nagasaki), Związek Radziecki za to tylko 1 detonację od 1949r, kiedy to opracował swoją bombę.
Wobec zagrożenia atakiem, w tym atomowym, w kraju zostaje powołana do życia TOPL, Terenowa Obrona Przeciwlotnicza (1951r), której zadaniem było planowanie i realizacje szeroko rozumianej obrony przeciwlotniczej w kraju. W skład obowiązków TOPL wchodziło m.in formowanie przepisów prawa budowlanego nakazujące przystosowanie budynków , często całych osiedli, do swoich norm. W praktyce oznaczało to, że osiedla, zakłady pracy, kina, oraz wszelkie inne budynki mieszkalne, użyteczności publicznej czy też rządowe musiały posiadać m.in. schrony, ukrycia punkty obserwacyjne, systemy łączności i alarmowe oraz oddziały samoobrony. Jak to wyglądało w praktyce? Do momentu likwidacji TOPL w 1964r (zamiana na Powszechną Samoobronę) skutecznie realizowała swoje zadania. Rezultaty tych działań widać do dzisiejszego dnia – prawie każde znane nam budynki powstałe pod koniec lat 40 – tych i w latach 50 – tych posiadają schrony, niektóre ciągle z osprzętem. Zdecydowaną większość powojenny budowli obronnych w Polsce wzniesiono w latach 50 – tych oraz 70 – tych.
Teraz prosimy się zastanowić, gdzie jest logika w stwierdzeniu, że największa budowla PRL-u, im. Stalina, w sercu i stolicy Polski Ludowej, goszcząca bardzo często wysokich urzędników państwowych oraz równie często gości z „Moskwy”, nie jest przygotowana na atak lotniczy, w tym atomowy lub gazowy. Dla nas ta historia nie trzyma się przysłowiowej kupy, czego spróbujemy choć częściowo dowieść. Dysponujemy tylko poszlakami i zdrowym rozsądkiem, wnioski wyciągniecie Państwo sami. 

Gdzie uciekać

        Załóżmy sobie następującą okoliczność: Jesteśmy w Sali Kongresowej, mamy 14 marca 1959r, czyli trwa właśnie czwarty dzień III Zjazdu PZPR.  Warto tu przypomnieć, iż Zjazd PZPR był najwyższą władzą w partii. „Zjazd rozpatrywał i zatwierdzał sprawozdania KC i innych centralnych organów partyjnych (CKKP, CKR, od 1986r. CKK-R), uchwalał lub zmieniał program statut partii, ustalał linię polityczną i taktykę partii, wybierał I sekretarza KC, KC, CKKP (oprócz okresu 1964r. – 1981r.) oraz CKR. Ponadto ustalał liczbę członków KC, członków i zastępców członków Biura Politycznego, sekretarzy i członków Sekretariatu KC. W Zjeździe brali udział delegaci organizacji partyjnych wybrani przez Konferencje przedzjazdowe.” Koło godziny 13.20, gdy sala wypełniona jest po brzegi, nadchodzi meldunek Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, o przekroczeniu granic państwa przez wrogie samoloty. Minutę później rozlega się alarm przeciwlotniczy, który przerywa obrady. Gdzie uciekać? Konstrukcja pałacu, chociaż potężna i mocna, nie posiada pomieszczeń gazoszczelnych (schronów) ani systemów filtrowentylacji skażonego powietrza, nie nadaje się więc na schronienie. W pobliżu pałacu znajduje się kilka schronów istniejących już 1959r, o których wiemy, jednak ich pojemność nie przekraczała 120 osób. Słynny schron Gomułki powstanie dopiero w roku 1963, a do Domu Partii, dysponującego schronem, kawałek z pałacu jest. Wyobrażają sobie Państwo grupę najwyższych towarzyszy partyjnych, biegnących Alejami Jerozolimskimi w stronę Mostu Poniatowskiego, przy akompaniamencie syreny alarmowej?  

9  metrów żenady 

        Posłuchajmy teraz wypowiedzi Pani Eweliny Dudziak – Stalengi, rzecznik PKiN. W reportażu nakręconym dla TV SLD (https://www.youtube.com/watch?v=W-g_8tEZJE8) , poza interesującymi i jakże prawdziwymi informacjami o naszym pałacu, wypowiada kwestię dla nas nielogiczną. Zacytujmy: „ (...) Jako ciekawostkę powiem też, że wykop fundamentowy miał głębokość 9 metrów, więc trudno tutaj mówić o tym, iż był tam głęboki bunkier atomowy. Niestety nic nie potwierdza, dane techniczne, którymi dysponujemy, plany, jak również to, gdzie możemy dotrzeć, nie potwierdza, aby tam takie tajemnicze pomieszczenie się znajdowały”
        Przejdźmy teraz do szczegółów technicznych, które wzbudzają nasze podejrzenia, co do ich zgodności ze stanem faktycznym. Ogólnodostępne dane techniczne o pałacu często wykluczają się wzajemnie, postaramy się dojść do jakiś słusznych wniosków.
Przyjrzyjmy się więc konstrukcji pałacu: Pierwszy powojenny wieżowiec Warszawy waży, bagatela 600 tyś ton. Aby utrzymać taką masę (i wieżę) stabilnie, „dzielni budowniczowie radzieccy” wylali żelbetową płytę o imponujących wymiarach 70m * 70m na 9m grubości, o której już wspominaliśmy. Podłoga najniższej piwnicy znajduje się na głębokości 12,2m poniżej poziomu gruntu („Budownictwo z technologią,” Krzysztof Tauszyński). Dysponując tymi danymi możemy łatwo policzyć orientacyjną głębokość wykopu pod płytę fundamentową – ok 20m (podłoga najniższej piwnicy jest górną krawędzią płyty fundamentowej). Jeśli porównamy te dane z danymi średniej głębokości wykopu dla 4 piętrowego budynku (ok2 – 2.5m) Można przyjąć, iż na „warszawskiej kurzawce” 9m fundamentu dla takiego kolosa, jak pałac, zdaje się być w pełni uzasadnione.
Powstaje teraz pytanie:  Czy szanowna Pani rzecznik po proastu pomyliła się w swojej wypowiedzi? Czy było to celowe wprowadzenie w błąd? Czy może sowiecka myśl inżynieryjna lat 50 – tych była w stanie umieścić podłogę piwnicy na 12,2m głębkokści, kopiąc 9 metrowy wykop.. o 9 metrowej betonowej ławie nie wspominając?

42, 44, 45 a może 47? 

        Następna nieścisłość dotyczy liczby pięter w pałacu. W „starszych” źródłach czytamy o 44 a w „nowszych” o 42 piętrach. Dla przykładu: Wikipedia(na podstawie „Renowacje i Zabytki” z 2005r): 42p, artykuł o PKiN z Gazety Stołecznej, z roku 1998 – 44p. Gdyby nie wspomniana wyżej historia z głębokością piwnic i wykopu pod płytę fundamentową, pewnie nie zwrócilibyśmy na to uwagi. Oficjalnie wiemy o 2 poziomach piwnic pod PKiN. Na poziomie -1 znajduje się dyspozytornia i wszelkie urządzenia techniczne (wentylacja, stacja trafo, maszynownia), poziom -2 to jeden długi pusty korytarz (?) Znając poziom podłogi najniższej piwnicy (12,2m)  i zakładając strop grubości metra, wychodzi nam, że piętra piwnicy powinny mieć po 5,0 m wysokości (rzecznik wspominała o 6m). Uznajmy rozbieżność metra za „tolerancje”.
Jak to się ma do rzeczywistości: Na zdjęciach znalezionych w sieci (http://pankazek.wordpress.com/palac-kultury-i-nauki-w-warszawie-podziemia/)  widać, że tylko poziom -2 może mieć 5-6m wysokości, i tylko w niektórych miejscach. Poziom -1 natomiast jest „normalnej” wysokości 2,8 – 3m. Warto również zwrócić uwagę na fakt wystających z podłogi na poziomi -2 instalacji hydraulicznych. Jeśli podłoga poziomu -2 jest faktyczną górą płyty fundamentowej, jakie instalacje mogą w niej przebiegać? Co ciekawe, wszystkie ekipy, realizujące materiał o pałacu, prowadzone są tą samą trasą. Nigdzie nie ma zdjęć takich lokalizacji w pałacu jak maszynownia, wentylatornia, tunele techniczne, chłodnia, o których istnieniu można dowiedzieć się wertując zamówienia publiczne PKiN(dostępne na oficjalnej stronie pałacu). Nie można też wykluczyć (biorą pod uwagę różnice wysokości stopów piwnic) założenia, że pod różnymi częściami pałacu piwnice są od siebie niezależne, zarówno dostępem, jak i wysokością pomieszczeń.  Kwestia długiego, pustego korytarza na poziomie -2 też daje do myślenia. Składem manekinów, jak głosi miejska legenda,  nie był z pewnościa. 

Miasto w mieście 

        Załóżmy teraz na chwilę, że pod pałacem, w okolicach Sali Kongresowej, jest schron przeciwatomowy. Co może przemawiać za jego obecnością, poza sprawami, które już poruszyliśmy?
W latach PRL-u, jak wspomnieliśmy na początku, wszystko było tajne i wagi państwowej, pałac nie był w tym wypadku wyjątkiem. Pracownicy pałacu podpisywali „lojalkę” zobowiązującą m.in. do zachowania w tajemnicy swojego miejsca pracy nawet przed rodziną, co odzwierciedla rangę obiektu. Za idealną lokalizacją schronu przemawia wysokość części wieżowej pałacu, idealna do umieszczenia anten radiowych, jak i tzw WPO, Wieżowego Punktu Obserwacyjnego, służącego do wypatrywania zbliżającego się zagrożenia. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że pałac miał oddzielną linię zasilania z Elektrowni Powiśle, która również posiadała schron przeciwatomowy (elektrownie były budynkami strategicznymi). Nasz kolos zużywa tyle prądu,  „co trzy średniej wielkości masta” Czemu aż tyle? W razie awarii telekomunikacji miejskiej w pałacu znajdowała (znajduje?) się niezależna centrala telefoniczna, zdolna przejąć obowiązki w razie takiej konieczności. 

Ślepy zaułek

        Wszystkie wspomniane przez nas w powyższym artykule szczegóły i nieścisłości dają dużo do myślenia i nakazują zastanowić się chwilę nad tym, czy wiara we wszystko to, czego możemy dowiedzieć się oficjalnie o pałacu, jest słuszna. Nasze wątpliwości zdaje się potwierdzać fakt, iż na wielokrotne prośby o zwiedzenie pewnych części pałacu spotykały się ze stanowczą odmowa.
Na koniec, jako ciekawostka, historia z bocznicą kolejową pod pałacem. Według oficjalnych informacji taka bocznica nie istniała i nie istnieje. Jak zatem ma się to do wypowiedzi dyrektora PKiN z 2007r: „Na plac budowy podjeżdżały pociągi. Woziły materiały budowlane. A bocznica kolejowa została, ale ją zamurowano i nie ma już dojazdu do Pałacu. To ślepy tor. Teraz nie dojedzie tam żaden pociąg." 

 To z pewnością nie koniec naszej przygody z pałacem, CDN... 

Maciej Witeska - Trzecia Strona Wisły