Odtaj(nia)ło
Po upadku
PRL-u mieliśmy okazję zaobserwować „masowe” odtajnianie obiektów o wątpliwym
znaczeniu dla obronności państwa Polskiego, które władza ludowa, swoją manią
utajniania wszystkiego co państwowe, próbowała zabrać nam z przed oczu.
Zniknęły wszędobylskie tabliczki „Zakaz Fotografowania”, odtajniono położenie
fortów, niektórych baz wojskowych, zdjęto cenzurę z obiektów architektury
obronnej, oraz skutecznie „pozbyto” się schronów Obrony Cywilnej (w chwili
obecnej tylko 2,54%
obywateli znajdzie bezpieczne schronienie przed nalotem lub atakiem chemicznym)
oraz obrony przeciwlotniczej choćby stolicy. Wszystko co odtajnione, przyciąga
jak magnes rządnych przygód eksploratorów i badaczy okresu PRL-u, w tym i nas.
Obecny dzisiaj niemal wszędzie internet daje nam nieograniczony wręcz dostęp do
wszelkich źródeł wiedzy z interesującego nas tematu, wraz z jego weryfikacją. I
tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda, gdyż zajmiemy się najbardziej znanym i
jednocześnie najbardziej tajemniczym budynkiem, jaki powstał w stolicy za
czasów Polski Ludowej – Pałacem Kultury i Nauki.
Urban
Legends
Historię budowy pałacu można szybko
przeczytać przy pomocy dr. Google, więc pozwólcie, że przejdziemy od razu do
różnych dziwnych historii, jakie o nim krążyły lub krążą dalej.
Pierwsza legendy pochodzi jeszcze z czasów
wylewania wielkiej płyty fundamentowej, na której opiera się pałac (9m
grubości). Według opowieści, kilku robotników zginęło na budowie i zostało
zalanych betonem w tejże płycie. Nie ma na ten temat informacji, wszyscy
robotnicy, którzy zginęli podczas budowy, a było ich 16, zostali pochowani na
cmentarzu prawosławnym na Woli. Nietrudno wytłumaczyć sobie pochodzenie
legendy, Warszawiacy pierwszy raz mogli zobaczyć prace żelbetowe na taką skalę,
płyta miała 70 na 70m i 9m grubości, jak wspominaliśmy powyżej, to musiało
robić wrażenie. Kwestię głębokości samego wykopu poruszymy jeszcze w tym
artykule.
Kolejna legenda dotyczy tajnej bocznicy
kolejowej, która znajdowała się w podziemiach pałacu. W razie zagrożenia miała
służyć do ewakuacji najważniejszych towarzyszy. Pałac miał być również połączony
z Domem Partii, obecnie Giełdą Papierów Wartościowych. Nie można oczywiście
zapomnieć o kluczowej, dla tego artykułu, legendzie o schronach
przeciwatomowych w podziemiach pałacu i o 5-cio kondygnacyjnych piwnicach.
Według dostępnych wszędzie, i chętnie
publikowanych przez media informacji, wszystkie powyższe legendy to fikcja i
nie ma w nich ziarna prawdy. Czy jest tak naprawdę?
Gdzie
logika
Warszawa, wrzesień 1951r. Zapada
oficjalna decyzja o budowie pałacu, ma stanąć on w centrum miasta, w obrębie
ulic Emilii Plater, al. Jerozolimskie, Świętokrzyska, Marszałkowska, w
sąsiedztwie linii kolejowej, można więc stwierdzić, że w strategicznym miejscu
miasta. Mamy jesień 1951r, trwa Zimna Wojna, a dokładnie jej krwawa wersja w
postaci Wojny Koreańskiej (1950-1953). Sytuację dodatkowo podgrzewa fakt
powołania Rady Europy (1949r) oraz w późniejszym okresie wejście w życie
układu o powstaniu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (przyszła Unia
Europejska. 1952r). USA od 6 lat posiada broń atomową, ma na koncie już 17
detonacji (w tym słynne Hiroszimę i Nagasaki), Związek Radziecki za to tylko 1
detonację od 1949r, kiedy to opracował swoją bombę.
Wobec zagrożenia atakiem, w tym atomowym, w kraju zostaje
powołana do życia TOPL, Terenowa Obrona Przeciwlotnicza (1951r), której
zadaniem było planowanie i realizacje szeroko rozumianej obrony przeciwlotniczej
w kraju. W skład obowiązków TOPL wchodziło m.in formowanie przepisów prawa
budowlanego nakazujące przystosowanie budynków , często całych osiedli, do
swoich norm. W praktyce oznaczało to, że osiedla, zakłady pracy, kina, oraz
wszelkie inne budynki mieszkalne, użyteczności publicznej czy też rządowe musiały
posiadać m.in. schrony, ukrycia punkty obserwacyjne, systemy łączności i
alarmowe oraz oddziały samoobrony. Jak to wyglądało w praktyce? Do momentu
likwidacji TOPL w 1964r (zamiana na Powszechną Samoobronę) skutecznie
realizowała swoje zadania. Rezultaty tych działań widać do dzisiejszego dnia –
prawie każde znane nam budynki powstałe pod koniec lat 40 – tych i w latach 50
– tych posiadają schrony, niektóre ciągle z osprzętem. Zdecydowaną większość
powojenny budowli obronnych w Polsce wzniesiono w latach 50 – tych oraz 70 –
tych.
Teraz prosimy się zastanowić, gdzie jest logika w
stwierdzeniu, że największa budowla PRL-u, im. Stalina, w sercu i stolicy
Polski Ludowej, goszcząca bardzo często wysokich urzędników państwowych oraz
równie często gości z „Moskwy”, nie jest przygotowana na atak lotniczy, w tym
atomowy lub gazowy. Dla nas ta historia nie trzyma się przysłowiowej kupy,
czego spróbujemy choć częściowo dowieść. Dysponujemy tylko poszlakami i zdrowym
rozsądkiem, wnioski wyciągniecie Państwo sami.
Gdzie uciekać
Załóżmy sobie
następującą okoliczność: Jesteśmy w Sali Kongresowej, mamy 14 marca 1959r,
czyli trwa właśnie czwarty dzień III Zjazdu PZPR. Warto tu przypomnieć, iż Zjazd PZPR był
najwyższą władzą w partii. „Zjazd rozpatrywał i zatwierdzał sprawozdania KC i
innych centralnych organów partyjnych (CKKP, CKR, od 1986r. CKK-R), uchwalał
lub zmieniał program statut partii, ustalał linię polityczną i taktykę partii,
wybierał I sekretarza KC, KC, CKKP (oprócz okresu 1964r. – 1981r.) oraz CKR.
Ponadto ustalał liczbę członków KC, członków i zastępców członków Biura
Politycznego, sekretarzy i członków Sekretariatu KC. W Zjeździe brali udział
delegaci organizacji partyjnych wybrani przez Konferencje przedzjazdowe.” Koło
godziny 13.20, gdy sala wypełniona jest po brzegi, nadchodzi meldunek
Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, o przekroczeniu granic państwa przez wrogie
samoloty. Minutę później rozlega się alarm przeciwlotniczy, który przerywa
obrady. Gdzie uciekać? Konstrukcja pałacu, chociaż potężna i mocna, nie posiada
pomieszczeń gazoszczelnych (schronów) ani systemów filtrowentylacji skażonego
powietrza, nie nadaje się więc na schronienie. W pobliżu pałacu znajduje się
kilka schronów istniejących już 1959r, o których wiemy, jednak ich pojemność nie
przekraczała 120 osób. Słynny schron Gomułki powstanie dopiero w roku 1963, a
do Domu Partii, dysponującego schronem, kawałek z pałacu jest. Wyobrażają sobie
Państwo grupę najwyższych towarzyszy partyjnych, biegnących Alejami
Jerozolimskimi w stronę Mostu Poniatowskiego, przy akompaniamencie syreny
alarmowej?
9 metrów żenady
Posłuchajmy
teraz wypowiedzi Pani Eweliny Dudziak – Stalengi, rzecznik
PKiN. W reportażu nakręconym dla TV SLD (https://www.youtube.com/watch?v=W-g_8tEZJE8)
, poza interesującymi i jakże prawdziwymi informacjami o naszym pałacu,
wypowiada kwestię dla nas nielogiczną. Zacytujmy: „ (...) Jako ciekawostkę
powiem też, że wykop fundamentowy miał głębokość 9 metrów, więc trudno tutaj
mówić o tym, iż był tam głęboki bunkier atomowy. Niestety nic nie potwierdza,
dane techniczne, którymi dysponujemy, plany, jak również to, gdzie możemy
dotrzeć, nie potwierdza, aby tam takie tajemnicze pomieszczenie się znajdowały”
Przejdźmy
teraz do szczegółów technicznych, które wzbudzają nasze podejrzenia, co do ich
zgodności ze stanem faktycznym. Ogólnodostępne dane techniczne o pałacu często
wykluczają się wzajemnie, postaramy się dojść do jakiś słusznych wniosków.
Przyjrzyjmy się więc konstrukcji pałacu: Pierwszy powojenny
wieżowiec Warszawy waży, bagatela 600 tyś ton. Aby utrzymać taką masę (i wieżę)
stabilnie, „dzielni budowniczowie radzieccy” wylali żelbetową płytę o
imponujących wymiarach 70m * 70m na 9m grubości, o której już wspominaliśmy.
Podłoga najniższej piwnicy znajduje się na głębokości 12,2m poniżej poziomu
gruntu („Budownictwo z technologią,” Krzysztof Tauszyński).
Dysponując tymi danymi możemy łatwo policzyć orientacyjną głębokość wykopu pod
płytę fundamentową – ok 20m (podłoga najniższej piwnicy jest górną krawędzią
płyty fundamentowej). Jeśli porównamy te dane z danymi średniej głębokości
wykopu dla 4 piętrowego budynku (ok2 – 2.5m) Można przyjąć, iż na „warszawskiej
kurzawce” 9m fundamentu dla takiego kolosa, jak pałac, zdaje się być w pełni
uzasadnione.
Powstaje teraz pytanie: Czy szanowna Pani rzecznik po proastu pomyliła
się w swojej wypowiedzi? Czy było to celowe wprowadzenie w błąd? Czy może
sowiecka myśl inżynieryjna lat 50 – tych była w stanie umieścić podłogę piwnicy
na 12,2m głębkokści, kopiąc 9 metrowy wykop.. o 9 metrowej betonowej ławie nie
wspominając?
42, 44,
45 a może 47?
Następna nieścisłość dotyczy liczby pięter w pałacu. W „starszych”
źródłach czytamy o 44 a w „nowszych” o 42 piętrach. Dla przykładu: Wikipedia(na
podstawie „Renowacje i Zabytki” z 2005r): 42p, artykuł o PKiN z Gazety Stołecznej,
z roku 1998 – 44p. Gdyby nie wspomniana wyżej historia z głębokością piwnic i
wykopu pod płytę fundamentową, pewnie nie zwrócilibyśmy na to uwagi. Oficjalnie
wiemy o 2 poziomach piwnic pod PKiN. Na poziomie -1 znajduje się dyspozytornia
i wszelkie urządzenia techniczne (wentylacja, stacja trafo, maszynownia),
poziom -2 to jeden długi pusty korytarz (?) Znając poziom podłogi najniższej
piwnicy (12,2m) i zakładając strop
grubości metra, wychodzi nam, że piętra piwnicy powinny mieć po 5,0 m wysokości
(rzecznik wspominała o 6m). Uznajmy rozbieżność metra za „tolerancje”.
Jak to się ma do rzeczywistości: Na
zdjęciach znalezionych w sieci (http://pankazek.wordpress.com/palac-kultury-i-nauki-w-warszawie-podziemia/) widać, że tylko poziom -2
może mieć 5-6m wysokości, i tylko w niektórych miejscach. Poziom -1 natomiast jest
„normalnej” wysokości 2,8 – 3m. Warto również zwrócić uwagę na fakt wystających
z podłogi na poziomi -2 instalacji hydraulicznych. Jeśli podłoga poziomu -2
jest faktyczną górą płyty fundamentowej, jakie instalacje mogą w niej
przebiegać? Co ciekawe, wszystkie ekipy, realizujące materiał o pałacu,
prowadzone są tą samą trasą. Nigdzie nie ma zdjęć takich lokalizacji w pałacu
jak maszynownia, wentylatornia, tunele techniczne, chłodnia, o których
istnieniu można dowiedzieć się wertując zamówienia publiczne PKiN(dostępne na
oficjalnej stronie pałacu). Nie można też wykluczyć (biorą pod uwagę różnice
wysokości stopów piwnic) założenia, że pod różnymi częściami pałacu piwnice są
od siebie niezależne, zarówno dostępem, jak i wysokością pomieszczeń. Kwestia długiego, pustego korytarza na poziomie
-2 też daje do myślenia. Składem manekinów, jak głosi miejska legenda, nie był z pewnościa.
Miasto
w mieście
Załóżmy teraz
na chwilę, że pod pałacem, w okolicach Sali Kongresowej, jest schron
przeciwatomowy. Co może przemawiać za jego obecnością, poza sprawami, które
już poruszyliśmy?
W latach PRL-u, jak wspomnieliśmy na początku, wszystko było
tajne i wagi państwowej, pałac nie był w tym wypadku wyjątkiem. Pracownicy
pałacu podpisywali „lojalkę” zobowiązującą m.in. do zachowania w tajemnicy
swojego miejsca pracy nawet przed rodziną, co odzwierciedla rangę obiektu. Za
idealną lokalizacją schronu przemawia wysokość części wieżowej pałacu, idealna
do umieszczenia anten radiowych, jak i tzw WPO, Wieżowego Punktu
Obserwacyjnego, służącego do wypatrywania zbliżającego się zagrożenia. Warto
też zwrócić uwagę na fakt, że pałac miał oddzielną linię zasilania z Elektrowni
Powiśle, która również posiadała schron przeciwatomowy (elektrownie były
budynkami strategicznymi). Nasz kolos zużywa tyle prądu, „co trzy średniej wielkości masta” Czemu aż
tyle? W razie awarii telekomunikacji miejskiej w pałacu znajdowała (znajduje?)
się niezależna centrala telefoniczna, zdolna przejąć obowiązki w razie takiej
konieczności.
Ślepy zaułek
Wszystkie
wspomniane przez nas w powyższym artykule szczegóły i nieścisłości dają dużo do
myślenia i nakazują zastanowić się chwilę nad tym, czy wiara we wszystko to,
czego możemy dowiedzieć się oficjalnie o pałacu, jest słuszna. Nasze
wątpliwości zdaje się potwierdzać fakt, iż na wielokrotne prośby o zwiedzenie
pewnych części pałacu spotykały się ze stanowczą odmowa.
Na koniec, jako ciekawostka, historia z bocznicą kolejową
pod pałacem. Według oficjalnych informacji taka bocznica nie istniała i nie
istnieje. Jak zatem ma się to do wypowiedzi dyrektora PKiN z 2007r: „Na plac
budowy podjeżdżały pociągi. Woziły materiały budowlane. A bocznica kolejowa
została, ale ją zamurowano i nie ma już dojazdu do Pałacu. To ślepy tor. Teraz
nie dojedzie tam żaden pociąg."
To z pewnością nie koniec naszej przygody z pałacem, CDN...
Maciej Witeska - Trzecia Strona Wisły
Co do tej mapy interaktywnej, to widzę w niej wiele braków: np. brak 21 brt (jeśli mowa o batalionie radiotechnicznym, to jako poddział piszemy skrót z małych liter np. 21 brt, a nie jak u was BRT, skrót bowiem z dużych liter oznacza oddział i tu przykład: 3 BRT- 3 BRYGADA RADIOTECHNICZNA). Nie widzę także 212 krt (212 kompania radiotechniczna), Brak także obiektu B-600. Idąc dalej, najbardziej mnie dziwi fakt, że dziennikarze myślą, że nabyli umiejętności czytania ówczesnych map sztabowych LWP (Ludowe Wojsko Polskie), tych map na strzeblu, nie tylko operacyjnym ale wręcz strategicznym, Wysnuwając błędne wnioski.
OdpowiedzUsuńWitam. Co do dziennikarzy, nie wypowiem się, gdyż nie obcuję z tym środowiskiem. Jeśli mnie założył Pan dziennikarzem, wyprowadzam z błędu - nigdy nim nie byłem, i raczej nie będę, nie ta lata na zmianę zawodu. Braki na mapie oczywiście są, i jeszcze długo będą, tworzenie tej mapy traktuję jako formę rozrywki z czymś pożytecznym, gdyż, jak sam Pan zauważył, niektóre wnioski, które można znaleźć w sieci są błędne, a ludzie tacy jak Pan, "wiedzący" nie bardzo kwapią się tą wiedzą dzielić. Szczerze nad tym ubolewam, patrząc np na sposób opisania historii Wschodnich Niemiec - tam tajemnic z tych rzeczy się nie robi, i nie ma takiego głodu na widzę, jak u nas. Mapkę stale rozwijam i błędy poprawiam, można śmiało stwierdzic, że uczę się na swoich błędach i strzępach informacji. Tylko biały wywiad mi pozostał, oraz archiwalia, a to niestety zajmuje duzo czasu.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńNo, powiem że po odkryciu Wikimapii i warstwy Lidaru na Geoportalu, długo nic ciekawszego długo nie znajdę - a tu taka niespodzianka! ;)
OdpowiedzUsuńTylko wytrwale rozwijać - dużo brakuje, chociaż też jest wiele. Brawo, trzymam kciuki!
Od razu pytanie - czy np. wszystkie zaznaczone schrony są potwierdzone? Bo np. te oznaczone pod "osiedlowymi galeriami handlowymi z PRLu" często mają zwyczajne magazyny podziemne (stąd "grzybek" wentylacyjny obok) - już kilka razy zwiedzałem i niestety nie miało to nic wspólnego ze schronem (tj. nosność stropów śmieszna, ścianki z czerwonej cegły, brak drzwi i instalacji schronowych...)
Pracowałem kiedyś w pobliżu, pod budynkiem są schrony, nigdy w nich nie byłem, ale słyszałem od starych pracowników tej firmy, ze maja połaczenie z pekinem.A konkretnie ze schronami pod nimi.To samo mi powiedział pewien mieszkaniec śródmieścia, warszawiak od urodzenia.Może to tylko legenda, a może nie....
OdpowiedzUsuń